wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział IV


Przepraszam, że tak długo, ale jakoś ostatnio weny nie mam ._. Miłego czytania :)
____________________________

- Onee-chaaaaan! - nagle usłyszałam wołanie piskliwego głosiku. Ujrzałam przed sobą dwie duże patrzałki, takie jak talerze i z połyskującymi światełkami. - Onee-chan wróciła do domu!
- Ohayo, Emi-chan. - spojrzałam na nią ciepłym wzrokiem. Co? N-nie płacz! W jej oczkach zaczęły się zbierać lśniące łzy. No nie, co ja takiego zrobiłam??
- E-emi-chan! Dlaczego płaczesz? - podniosła na mnie swoje wielkie źrenice i wybuchnęła:
- Onee-chaaan!!! Czemu jesteś tak późno w domu???!!! - momentalnie się trochę wystraszyłam, lecz następnie roześmiałam.
- Emi-chan, nie mogę być szybciej w domu, przecież wiesz. Chodzę do szkoły i wracam do domu, kiedy lekcje się skończą. Masz prawie 7 lat i jesteś dużą dziewczynką, więc powinnaś zrozumieć, i nie płacz już. - wydęła policzki i na jej twarzyczce pojawił się grymas.- To nie chodź do szkoły, wtedy mogłabyś się ze mną bawić cały dzień... - burknęła pod nosem. - Ale ja tak niestety nie mogę. - powiedziałam cicho. - ...Zawsze jak wracasz to idziesz się "uczyć" i zamykasz się w pokoju, nawet, jak cię o to proszę.
- To może zrobimy tak: ja się idę teraz pouczyć z półtorej godziny, a potem bawię się z tobą do kolacji i znów idę się uczyć. To jak? - Emi przyłożyła rączkę do bródki, udając, że się zastanawia.
- Zgoda! - uścisnęłam z nią rękę i ucieszona pobiegła do kuchni.
- Uhhh! Co ja się mam z tym małym, pożerającym słodycze potworkiem. - westchnęłam i zdjęłam buty. Nie nazywam ją tak bez powodu! Dosłownie zaraz po tym, jak jakieś słodycze (czekolada, żelki, chipsy, ciastka etc.) znajdą się w jej zasięgu to jak szybko się pojawiły, tak szybko ich nie ma. Ja mówię poważnie! No bo kto by widział, żeby w takim tempie jeść?! Nie wiem gdzie ona to wszystko upycha, ma przecież taki mały żołądek! (który wydaje się nie mieć dna...). Muszę normalnie chować wszystko to, co kupię, bo w przeciągu 5 sekund wszystko znika! Jakby ktoś kurna Pelerynę Niewidkę nałożył! Tak więc chowam wszystko najczęściej gdzieś wysoko, np. na wysokich szafkach i modlę się, żeby nie zwęszyła gdzie są, bo jak już wie, to nic ją nie powstrzyma, żeby się do tego dostać! (O.O) Ale! Ale teraz najlepsze! Otóż, ona to wszystko je i NIE TYJE! Jest normalnie jak Kudłaty ze Scooby Doo! Kurde, też tak chce, jak pewnie każda kobieta; Zmęczona całym stresem, którego dzisiaj doznałam w liceum, powlokłam się do pokoju i walnęłam na łóżko. Właściwie, to nie było aż tak strasznie, ale i tak paaaaaaadam! (tak, to było ziewnięcie). Powoli zaczęłam zdejmować mundurek. Dla zabawy tą czerwoną kokardkę założyłam na głowę. Stanęłam przed lustrem (mam lustro w pokoju)... to wygląda przesłodko! Ale nie mogę zejść tak na dół... hmm, czemu by nie? Przebrałam się w taką czerwoną sukienkę, w stylu Lolity (to sukienka z takiego przedstawienia, które było organizowane w mojej starej szkole). Kokardka pasowała idealnie! Jeszcze sobie zrobię włosy, a co? Jak się bawić to na całego! Więc zabrałam się za robienie warkoczyków. To wyglądało świetnie! Ubrałam jeszcze wysokie podkolanówki. No! Jestem gotowa żeby zejść... a, no tak. Powiedziałam, że za półtorej godziny. W tym stroju zaczęłam robić lekcje, no bo po co się przebierać? Gdy skończyłam, miałam 30 min do zejścia, ale znając życie, za parę sekund Emiko zacznie się dobijać do pokoju. O! A nie mówiłam?!
- Onee-chaaaan! Skończyłaś już? - cały czas stukała w drzwi. - Onee-chaaaaan!!!
- Przecież jeszcze pół godziny. - odpowiedziałam, podchodząc do szafy, żeby w razie czego do mniej wskoczyć. Jakby mnie teraz zobaczyła, to zepsułaby sobie niespodziankę!
- Ale mi się strasznie nuuuuudzi! - specjalnie przeciągnęła ostatnie słowo. - Mogę wejść?
- Za pół godziny! Albo wiem! Jak teraz dasz mi spokój, to wyjdę za kwadrans!
- A co to znaczy za kwadrans?
- Za 15 min, a teraz już idź, bo mi przeszkadzasz.
-... No dobraaaa. - i poszła. Zaczęłam się uczyć. Kiedy spojrzałam na zegarek, była 15.30. To dziwne, nie przyszła mnie prosić, żebym wyszła? Czym prędzej zeszłam na dół i mnie zamurowało... Właśnie zobaczyłam jak moja siostra bawi się z... ty, no właśnie, KTO TO JEST?!
- Onee-chan! Jak ty ślicznie wyglądasz! - zakrzyknęła i podbiegła do mnie.
- Emi-chan, kto to jest? - zapytałam się i spojrzałam ukradkiem na chłopaka przyglądającego mi się uważnie i z lekkim rozbawieniem. Kurde, chyba zdaje się, że buraka strzeliłam.
- Przecież to Taii-chan! - że kto?
- Komatsuzaki Taizo, my się jeszcze nie znamy. Otóż jestem twoim dalekim kuzynem, którego nie miałaś okazji poznać, ponieważ bodajże nie było cię na zjeździe rodzinnym. Nikt cię nie powiadomił, że przyjeżdżam? Myślałem, że wiesz, skoro się tak... inaczej ubrałaś. - nie no! Zaraz spalę się ze wstydu!
- T-to nie jest...! Przebrałam się tak dla Emi-chan! I nie, nikt mnie nie powiadomił o twoim przyjeździe... - mam ochotę zemdleć.
- Widzę, że przybyłem w nieodpowiednim czasie. - wstał i podszedł do mnie bliżej, z sekundy na sekundę coraz bardziej robię się czerwona, wyglądam jak dojrzały pomidor! Co za wstyd! ..Teraz mogłam bardziej dostrzec jego metalowe oczy. Miał granatowe włosy rozwiane we wszystkie strony. Czerwoną, pogniecioną koszulę w kratkę z podwiniętymi rękawami, która była rozpięta i wystawał biały podkoszulek. Spodnie zwykłe, jeansowe, poprzecierane w niektórych miejscach.
- M-może ja się pójdę przebrać? Tak! Emi-chan, zaprowadź Taizo'ego do kuchni i poczekajcie na mnie! - pobiegłam do pokoju, szybko założyłam coś normalnego, zdjęłam kokardkę i rozplątałam warkoczyki. Wróciłam na dół i weszłam do kuchni. Taizo siedział przy stole, a Emi-chan sięgała po coś do szafki.
- No mogłaś zostawić chociaż te warkoczyki i kokardkę.- powiedział z udawanym oburzeniem. Taa, chciałbyś!
- Albo w ogóle się nie przebierać! - dodała Emi-chan. Lepiej ty się już nie odzywaj, mała!
- Emi-chan, co robisz? - spytałam się wciąż po coś sięgającej Emiko.
- Chcę poczęstować Taii-chana ciasteczkami!
- Nie ma ciasteczek, bo zaraz zrobię obiad. Mama i tata są u znajomych. Pewnie jesteś głodny, co? - podeszłam do kuchenki, żeby nastawić wodę.
- Jak wilk! - odparł. - I zaraz zjem tą tu małą dziewczynkę! - zaczął się ganiać z Emi-chan po kuchni. Przez jakiś czas śledziłam ich wzrokiem i oparłam się rękami o blat kuchni. Hmmm, moja ręka dotyka czegoś, co chyba nie jest blatem... Kartka? Wzięłam ją do ręki i przeczytałam po cichu:



Droga Yumiko!
Dzisiaj przyjedzie do nas kuzyn, niestety nie wiemy o której.
Nazywa się Komatsuzaki Taizo.
Zostanie u nas na 5 dni.
Bądźcie dla siebie mili.
Przyjedziemy z tatą dopiero jutro rano.
Jeśli będziecie czegoś potrzebować, to pieniądze są w barku.

                                                    
                                                                                        Mama i Tata



Zrobiłam <face palm> i zawołałam ich.
- Przed chwilą się dowiedziałam, że mama i tata nocują u znajomych i będą dopiero rano. - niezły mam zapłon...
- Nieee!!! - Emi-chan już zaczęła płakać, ale Taizo zaczął ją pocieszać. O dziwo, udało mu się. Jak on to zrobił? Mnie się to udaje po 10 min, a w najgorszym wypadku przekupuję ją słodyczami.
- Widzę, że masz rękę do dzieci.
- To nic takiego. Też mam młodsze rodzeństwo, tylko że razy 3.
- Serio? Ja nie mogłabym sobie wyobrazić 3 takich potworków. Ona już sprawia dużo kłopotów, jak jest jedna. Jak ty z nimi wytrzymujesz?
- Szczerze, to sam się zastanawiam... Chyba faktycznie mam talent wychowawczy. - roześmialiśmy się, a Emiko gapiła się na nas jak na idiotów.
- Dobra, to na obiad będzie Soba, smażona z kurczakiem i warzywami. Niestety nie mamy wszystkich składników. Dobrze, że rodzice zostawili nam pieniądze. To ja skoczę do sklepu, a jak woda się będzie gotować to ją wyłącz, ok?
- Tak jest, sir! - powiedział i mi zasalutował.
- Łiii! Będzie Soba! - ucieszona siostra zaczęła skakać po kuchni.
- Miej na nią oko. Zaraz będę. - Ubrałam buty, wzięłam pieniądze i wyszłam z domu. Udałam się do najbliższego sklepu, kupiłam to, co potrzebne, jednak nie mieli jednego składnika, super. Trzeba będzie iść do następnego sklepu, a on był trochę dalej, świetnie. Coraz bardziej narażam się, że mój kuzyn z siostrą wysadzą dom. Przyspieszyłam kroku. Wtem poczułam coś dziwnego, takie jakby wibracje w powietrzu. Przystanęłam, obejrzałam się. Ludzie też to chyba wyczuli. Zobaczyłam kłębiący się dym w oddali. Czy coś się pali? Nie. Ten dym się zbliża. To znaczy, Coś się zbliża, bo zauważyłam, że po drodze niszczy wszystkie budynki. Byłam przerażona, adrenalina pulsowała mi w żyłach. Nastała panika. Wszyscy zaczęli uciekać, ale ja nie mogłam się ruszyć. Moje własne nogi odmówiły mi posłuszeństwa... I wtedy zobaczyłam to Coś. Wyglądał jak wielki dinozaur, tylko że miał białą maskę zamiast twarzy i zdaje się, że dziurę na środku klatki piersiowej... Ryknął przeciągle i ruszył w moim kierunku... Ratunku!!!
 
***

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział III


Ta notka jest chyba najdłuższa ze wszystkich ;) Nareszcie ją skończyłam, co nie było łatwe.  Mam do was pytanie, czy chcecie, żeby Yumiko miała rodzeństwo? To będzie bardzo istotne w następnej notce. Odpowiedzi piszcie w komentarzach.
 ____________________________

Przed chwilą zadzwonił dzwonek. Wszyscy już są w swoich klasach. Stanęłam przed drzwiami, za którymi chwilę wcześniej zamknęły się Orihime i Tatsuki. Zawahałam się, ale trwało to chwilę. Westchnęłam i w końcu weszłam. Rozejrzałam się i nagle sobie zdałam sprawę, że nie wiem gdzie mam usiąść. Jakoś wcześniej się nad tym nie zastanawiałam.
- Nakajima-san! - zawołała, jak się domyśliłam Orihime, z drugiego końca klasy. Poszłam w jej stronę. Gdy przechodziłam przez klasę, słyszałam szepty : „Znasz ją?”, „Pewnie nowa”, „Dziwne ma oczy” itp. Niezbyt mnie to ucieszyło. Nie dziwie się im, że tak o mnie pomyśleli. Sama uważałam, że moje tęczówki są nienaturalne. Urodziłam się z nimi. Jedynie soczewki mogłyby zneutralizować ich kolor. Nawet próbowałam, ale nie za dobrze to wspominam. Wtedy myślałam, że „To świetny pomysł! Ludzie nie będą się tak na mnie gapić gdy będę przechodziła obok nich!”. Ciągle je gubiłam i nie mogłam założyć ani zdjąć. Mocno wtedy „męczyłam” swoje oczy, bo często łzawiły. Dodatkowo te soczewki nie były takie tanie. Musiałam oszczędzać kieszonkowe, żeby je kupić. Któregoś dnia po prostu z nich zrezygnowałam; Gdy byłam już przy Orihime, zaproponowała mi, bym usiadła za nią.
- Dzięki. - powiedziałam i usiadłam we wskazanej ławce. Rozłożyłam swoje rzeczy, a Orihime jeszcze mówiła o tym, jak się cieszy, że mnie poznała i że jestem w jej klasie.

Myśli Inoue
Ona naprawdę jest bardzo fajną osobą, tylko trochę nieśmiałą. Mam nadzieję, że każdy ją polubi i zostaniemy przyjaciółkami. Ale ciekawi mnie także, dlaczego tak nagle pojawiła się w szkole...

- Miło, że tak mówisz. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. W tym momencie otworzyły się drzwi i weszło trzech chłopaków. Jeden z nich był tym chłopakiem o pomarańczowych włosach. Otworzyłam szeroko oczy. To on chodzi do tej klasy?!
- Ohayo! Kurosaki-kun! - zawołała ruda dziewczyna.
- Yo, Inoue. - odpowiedział i zasiadł w swojej ławce. Tych dwóch chłopaków też usiadło w swoich. Mój wzrok na chwilę w nim utknął.
- Nakajima-san, poznałaś już Kurosakiego Ichigo? - spytała się, podekscytowana Orihime.
- Nie za bardzo. Wpadłam na niego przez przypadek, gdy biegłam do szkoły i później szliśmy razem . . . Nie przedstawił mi się. - odpowiedziałam. Drzwi od sali znowu się otworzyły i tym razem weszła nauczycielka. Położyła swoją torbę na biurku i stanęła tyłem do tablicy.
- Uciszcie się! Chciałabym, żebyście poznali nową uczennicę, która będzie uczęszczać od dzisiaj z wami na lekcję. - automatycznie wstałam i podeszłam do nauczycielki.
- Nazywam się Nakajima Yumiko, miło mi was poznać. - powiedziałam i się schyliłam. W tym samym czasie wychowawczyni napisała na tablicy moje imię i nazwisko. Spojrzałam przypadkiem (tak, jasne ;b ) w stronę gdzie siedział Ichigo. Cały czas dziwnie na mnie patrzał. „Czuję się jakbym była dosłownie przebijana wzrokiem przez te wszystkie pary oczu. Niech ta nauczycielka powie w końcu że mam usiąść!”. Jak sobie życzyłam, tak się stało.
- Yumiko, usiądź i zacznijmy lekcję. Otwórzcie wasze podręczniki na stronie 56... - poszłam do swojej ławki, a wszyscy odprowadzili mnie wzrokiem i chwilę jeszcze się pogapili, by w końcu otworzyć podręcznik. Ja też go otworzyłam i dalej to już była tylko nudna lekcja historii. Ichigo spoglądał czasami w moją stronę, gdy spisywał notatki od Orihime. Dziwnie się z tym czułam, chociaż pewnie powinnam się już przyzwyczaić do wzroku ludzi.

Myśli Marchewki
Nowa i do tego w mojej klasie. Czy może to mieć jakiś związek? Ona z pewnością nie jest zwykłą osobą. Pewnie nie w 100%, ale założę się, że ma ukryte moce o których jest świadoma, albo nie.

Pierwszy dzień, pierwsza lekcja, a ja w życiu się tak nie wynudziłam. Na szczęście dzwonek. Już miałam wychodzić z klasy za Orihime i Arisawą, gdy zaczepiło mnie kilku chłopaków.
- Y-yumiko-san! C-czy zechciałabyś może, żebyśmy cię oprowadzili po szkole?
- Wybaczcie, ale właśnie miały to zrobić Inoue i Tatsuki. - odpowiedziałam, nieco zakłopotana i szybko dogoniłam dziewczyny.
- Wspaniała... - powiedzieli, rozmarzeni z uśmiechem na ustach.
- Ej! Blokujecie wyjście! - zakrzyknął wkurzony Ichigo, próbując wyjść z klasy.
- G-gomenasai! - powiedział jeden z nich i szybko wszyscy się usunęli.
- Uhh, tyle zamieszania z powodu tej nowej. - powiedział z poirytowaniem. Za nim wyszło kilka plotkujących dziewczyn.
- Widziałyście tą nową? Jakie ona ma ładne oczy! - powiedziała jedna z nich.
- Jej włosy też niczego sobie. Muszę się jej spytać, co robi, żeby mieć taką gładką cerę!
- Ja też!(...) - Gdy poszły Mizuiro podszedł do Kurosakiego.
- Nie wina Yumiko-san, że jest przez wszystkich lubiana, Ichigo.- Nagle stanął obok nich Keigo.
- Ahh, jaka Nakajima-san jest ładna! - stwierdził - Nie dziwie się Ichigo, że mu się podoba! No sam przyznaj! Lubisz Nakajime-san, nie, nie? - nim Asano zdążył coś powiedzieć dostał prawego sierpowego w twarz. Ichigo wraz z Kojimą (w końcu) poszli na przerwę, zostawiając Keigo na podłodze (again ;p). 

*** 


- Zastanawiam się, co napadło tych chłopaków wtedy przed klasą... - powiedziałam z zamyśleniem.
- Po prostu wszyscy cię lubią, nie ma się co martwić. To raczej zadziwiające, że już w pierwszym twoim dniu w szkole jesteś popularna. - odpowiedziała Tatsuki.
- A-ale co ja takiego zrobiłam, że wszyscy mnie tak lubią? Przecież tylko się przedstawiłam.
- Może wyglądasz na miłą osobę i każdy chce się z tobą zaprzyjaźnić? - powiedziała wesoło Inoue.
- Naprawdę tak myślisz? - spytałam.
- Hai! - powiedziała uśmiechając się przyjaźnie. Też na mojej twarzy zawitał uśmiech.
- To może teraz pokażemy ci bibliotekę? - zaproponowała Arisawa.
- Tak! Nakajima-san, chodźmy do biblioteki! - powtórzyła, ucieszona Orihime. Skierowałyśmy się w stronę schodów, gdy po nich zszedł Ichigo i dwoje jego kolegów. Jeden z nich podszedł do nas.
- My się jeszcze nie znamy, jestem Kojima Mizuiro.
- A ja Asano Keigo! - zawołał, stając obok niego.
- Miło mi was poznać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Marchewa stanął z tyłu.
- A ty jesteś Kurosaki Ichigo, prawda? - podeszłam do niego.
- Tak... Wybacz, że nie przedstawiłem się wcześniej. - bąknął.
- Nie, nic nie szkodzi.
- Yumiko-san, chodźmy już bo zaraz będzie lekcja. - powiedziała Tatsuki.
- Hai. - odpowiedziałam i poszłyśmy zostawiając chłopaków.
- Więc miałem racje! Ichigo podoba się Nakajima-san! Czy to nie piękne? Już ich razem widzę w łódce na jeziorze! Byłby piękny zachód słońca i różowe niebo. Ona w czerwonej sukni, a on w garniturze z muszką . . . - rozmarzył się Keigo.
- Mam ci znowu przypierniczyć?!
- Aaaaaa! Ichigo chce mnie znowu pobić!! - wykrzyczał uciekając z płaczem.
- Ja już nie mam na niego siły... - powiedział Marchewek z zażenowaniem.
- Przecież znasz Keiga. On zawsze... - odparł Mizuiro, ale nie dokończył, bo przerwał mu dzwonek. Kolejną lekcją była matematyka. Nie była tak nudna, jak historia. Między innymi dlatego, że zostałam wybrana do tablicy, a ja jestem beznadziejna z matmy, więc stałam i stałam nic nie pisząc, kiedy słyszę, że ktoś mi podpowiada. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że to ten sam chłopak który wcześniej chciał mnie oprowadzić po szkole. Odeszłam jeden krok od tablicy, żeby go lepiej słyszeć. Gdy dokładnie wysłuchałam, co mówi, szepnęłam „Dzięki” i napisałam to. Wyraźnie się ucieszył kiedy mu podziękowałam. Kiedy nauczyciel zobaczył co napisałam, pogratulował mi i kazał usiąść. Reszta lekcji minęła na rozwiązywaniu jakichś mega-trudnych zadań, których kompletnie nie rozumiałam. Na przerwie dokończyłam zwiedzać szkołę z dziewczynami. W międzyczasie poznałam jeszcze Chado i Ishidę. Nadszedł czas na lunch. Każdy wyszedł ze szkoły, by zjeść posiłek na świeżym powietrzu. Niebo było prawie bezchmurne, jedynie jakaś pojedyncza chmurka, która została opuszczona przez swoich braci. Wszystkie trzy usiadłyśmy pod drzewem z paroma innymi ludźmi o tej samej płci. A mogłam zjeść sama...
- Chcecie spróbować mojego ciasta ze słodkiego dżemu z fasolki? To jest naprawdę przepyszne! - zaproponowała Orihime.
- Ja podziękuję. - szybko odpowiedziałam – Mam kanapki. Poza tym nie chcę ci niczego zjadać.
- Ohh, Hime, jaka ty jesteś słodka! - krzyknęła jedna z dziewczyn i rzuciła się na Inoue, łapiąc ją w pasie. Tatsuki palnęła ją w głowę, przez co ta ją puściła.
- Co ty sobie wyobrażasz Chizuru?! - wrzasnęła Arisawa.
- Nic nie stanie pomiędzy mną a Hime, nawet ty! - odpowiedziała z twarzą w ziemi.
- Chciałabyś! - rzuciła Arisawa, kopiąc ją nogą. Przeczuwałam, że prędzej czy później wszystkie dziewczyny obsypią mnie najróżniejszymi pytaniami. Nie myliłam się.
- Ne, ne, Nakajima-san, co cię sprowadza do Karakury?
- No właśnie. Dlaczego dopiero teraz przyszłaś do szkoły?
- Z powodu przeprowadzki.
- Podoba ci się jakiś chłopak z naszego liceum?
- Raczej nie.
- Powiedz, co robisz, żeby mieć taką gładką skórę!
- Nic takiego, po prostu używam kremu nivea.
- Ohh! - powiedziały i każda wyjęła notes i zaczęła w nim pisać.
- Może stosujesz jakieś specjalne olejki? Szampony?
- Nie. - wszystkie zaczęły znowu coś pisać.
- Czy używasz kropli do oczu?
- Nie.
- Dobra, skończcie już ten wywiad. - odezwała się Tatsuki, kończąc z Chizuru.
- Prawdę mówiąc, chciałabym w końcu zjeść swój lunch... - powiedziałam, czując głód. Te płatki z rana niestety nie wystarczyły. Odwinęłam sreberko od kanapek i wzięłam pierwszy kęs. Dziewczyny znowu zaczęły coś notować. Westchnęłam i popatrzyłam na zegarek, za 5 minut dzwonek. Szybko wciągnęłam całą bułkę. Orihime jeszcze kończyła jeść swoje wymyślone danie, dziewczyny też jeszcze nie skończyły. Poczekałam na nie i całą gromadą ruszyłyśmy do klasy. Reszta lekcji minęła dosyć szybko.
- Kurosaki-kun, Ishida-kun, Sado-kun, odprowadzimy Nakajimę-san do domu? - zaproponowała Orihime, gdy wszyscy wyszli przed szkołę.
- N-nie! Nie kłopoczcie się tak! Wcale nie musicie mnie odprowadzać, jeśli nie chcecie. - odparłam z zakłopotaniem.
- Nie ma problemu. - powiedział Chado.
- Ja niestety nie mogę. Do następnego razu! - rzucił Ishida, biegnąc w swoją stronę.
- Ishida-kun zawsze ma jakieś inne plany. Czy nie lepiej wracać z przyjaciółmi? - żachnęła się Hime.
- Chodźmy już. - pospieszył nas Ichigo. Szliśmy w równym tempie, czasami rozmawiając. Po jakimś czasie wreszcie dotarliśmy pod mój dom.
- Tu mieszkasz? - spytał Ichigo. - To nie daleko mnie.
- To świetnie że Nakajima-san mieszka tak blisko Kurosakiego-kun! Będziemy mogli chodzić razem do szkoły i się odprowadzać! - zawołała, uradowana dziewczyna ze spinkami.
- To super pomyśł, Orihime. Dzięki, że mnie odprowadziliście. Do jutra! - krzyknęłam do nich i szybko weszłam do domu.

***

piątek, 13 lipca 2012

Rysunki

Yumiko wersja tabletowa. Wykonawca: Mua~
To jest praca Alexsandory. Yumi-lolita ;3
Hue hue hue, podrasowałam trochę ją :D

Pierwszy rysunek przedstawia Nakajime Yumiko, tak ją sobie wyobrażam ;) Drugi, mniej widoczny, to to są jej bransoletki.  Jest na nich napis Shirokitsune ale po japońsku. Szczerze, to myślałam że wyjdzie mi gorzej ;/ 

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział II

...Płatki wiśni pięknie opadają na ziemię w świetle rannego słońca, aż nacieszyć się nie mogę tym widokiem. Choć wyraz twarzy miałam obojętny, w duchu uśmiechałam się od ucha do ucha. Gdyby ktoś był bardzo spostrzegawczy, zobaczyłby cień uśmiechu na moich ustach i błyski w oczach. Na chwilę spojrzałam ukradkiem w jego stronę. Miał jedną rękę w kieszeni, drugą trzymał torbę przewieszoną przez ramię. Wzrok miał zwrócony ku ziemi. Wydawał się o czymś intensywnie myśleć. Albo po prostu mi się wydaje. Zastanawiam się, czy jego włosy już były tego koloru, czy je najzwyczajniej pofarbował. Świetnie kontrastują z jego dużymi, brązowymi oczami... Zaraz, co? Wróć. Ja myślę o jego włosach i oczach? Czy to się właśnie robi, gdy wpada się na nieznajomego chłopaka? Dobrze, że jeszcze nie palnęłam żadnego głupstwa przy nim. Odwróciłam wzrok. I tak szliśmy w milczeniu. Zauważyłam kątem oka, że on też czasami się mi przygląda. Może spróbuję szczęścia i zagadam, bo ta cisza jest trochę niezręczna, jak dla mnie.
- W Karakurze ładnie jest na wiosnę. Mam szczęście, że przeprowadziłam się tutaj akurat w tej porze roku.
- Huh? Przeprowadziłaś się? - odpowiedział, trochę zdziwiony.


Myśli Ichigo
Zastanawiałem się, czy może być shinigami, ale to zwykła przeprowadzka do Karakury. A to, że ma trochę wyższe reatsu niż przeciętny człowiek, to może być przypadek. Tak czy inaczej nie wydaje mi się, żeby kłamała.

- No, tak. Z sąsiedniego miasta.
- Aaaa, to dlatego widzę cię pierwszy raz.
Przez chwilę nic nie mówiliśmy. Odwrócił do mnie głowę.
- Dlaczego się tutaj przeprowadziłaś?
Westchnęłam.
- Tata sprzedał dom po mojej zmarłej babci, żeby kupić „lepsze” mieszkanie.
Powiedziałam to głosem jakby przybitym. Pewnie to wyczuł.
- Współczuję ci. - znów zwrócił wzrok ku ziemi. - Pewnie musiało być ci ciężko po jej śmierci.
- Nie przejmuj się. Zdążyło mi już przejść. - uśmiechnęłam się blado.
 Później nikt z nas już nic nie powiedział, aż dotarliśmy pod szkołę.
- I – chi - goooooo!! - zawołał jakiś chłopak pędząc w naszą stronę. Za nim szedł inny chłopak. Wyglądał na bardziej spokojnego. W tym momencie Marchewka (takie skromne przezwisko x3 przyp. aut.) wyciągną rękę tak, że ten chłopak uderzył o nią i padł na ziemię.
- Oss, Keigo. Oss, Mizuiro. - powiedział.
- Ohayo, Ichigo. - odpowiedział spokojniejszy chłopak. Tamten zerwał się na nogi i płacząc powiedział:
- Jak mogłeś Ichigooo? Ja tu się z tobą chcę przywitać, a ty co robisz? Masz natychmiast mnie przeprosić! Poza tym jestem twoim przyjacielem! Przyjaciół się tak nie traktuje! Na terenie szkoły powinno się zakazać przemocy!
- Daj już spokój Keigo...
- Nie dam spokoju! Jestem twoim przyjacielem, nie?! Powinieneś bardziej szanować naszą przyjaźń! I ...
Przyglądałam się temu przez chwilę w zdziwieniu. Stwierdziłam, że lepiej im nie przeszkadzać i po prostu sobie poszłam. Pewnie Ichigo, jak nazwał go tak jego kolega, nawet tego nie zauważył. Tylko teraz muszę znaleźć moją klasę... 
 <Wracając do Ichigo>
 (…)

- Przymknij się już! ... Huh? Gdzie jest ta dziewczyna?
- Jaka dziewczyna, Ichigo? Wyobrażasz sobie dziewczyny? Ciekawe w jakich są strojach! - odpowiedział Keigo, chichocząc.
- Mówiłem, żebyś się przymknął! Była ze mną taka dziewczyna, na którą wpadłem przypadkiem. Pewnie sobie poszła.
- A jak wyglądała? - spytał Mizurio.
- Hmmm... Chyba miała brązowe włosy i bardzo jasne oczy.
- A tak. Widziałem ją gdy szła obok ciebie. Przyglądała się wam przez chwilę a potem poszła. Wiesz jak się nazywa?
- Nie wiem. Nie przedstawiła się. Ja zresztą jej też.
- Ichigo, powinieneś jej poszukać! Może to będzie twoja pierwsza miłość? Tak, Ichigo! Podążaj za miłością! Niech cie prowadzi potęga miłości! Niech nad wami iskrzy... - powiedział Keigo, ale nie dokończył, ponieważ Ichigo walną go w banię. Odleciał na kilka metrów ze stróżką krwi z nosa.
- Ichigo, choćmy już na lekcje. - powiedział Mizurio.
- Dobra.
I poszli zostawiając Keigo samego.
- Niewdzięcznicy... - szepnął mając spirale w oczach, krwotok z nosa i nadal leżąc.
***

Kurde, ile tu jest tych klas? Nie mogę znaleźć swojej klasy. Odnoszę wrażenie, jakby każdy mi się przyglądał. To nie pomaga. Najgorsze, że na drzwiach do klas nic nie jest napisane. Żadnej etykietki. Będę musiała się kogoś spytać. Stanie przy ścianie w kącie nic nie da. Czuję się jeszcze gorzej, niż jak wpadłam na tego chłopaka. No właśnie! Jaka ja jestem głupia! Mogłam przecież go spytać! A teraz nie wiem nawet gdzie on jest. Świetny pierwszy dzień w szkole, ehhh.
- Hej, może potrzebujesz pomocy? Wyglądasz na zakłopotaną. - niespodziewanie spytała się mnie jakaś dziewczyna. Miała długie, rude włosy, podobne kolorem do tego chłopaka, tylko że trochę ciemniejsze. Szare oczy i niebieskie spinki w kształcie kwiatów we włosach. Obok niej stała dziewczyna o granatowych, ściętych na chłopaka włosach i czarnych oczach.
- J-ja? Ummm, no właściwie to tak, nie mogę znaleźć swojej klasy. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Też się uśmiechnęła.
- Ok, pomożemy ci, tylko powiedz w jakiej jesteś klasie. - powiedziała dziewczyna obok niej.
- Tak mi się wydaje, że 1-3. - powiedziałam, zastanawiając się.
- Oh! To wspaniale! Jesteś z nami w klasie! - zakrzyknęła wesoło dziewczyna ze spinkami.
- Dobra to chodźmy, ale najpierw może się poznajmy. Jestem Arisawa Tatsuki a to jest Inoue Orihime.
- Miło mi cię poznać – powiedziała Orihime z uśmiechem.
- Ja się nazywam Nakajima Yumiko. Mi też miło jest was poznać. - powiedziałam i schyliłam głowę.
- Pospieszmy się, bo za chwilę jest dzwonek. - powiedziała Tatsuki i szybkim krokiem poszła w stronę jednej z klas, ciągnąc za sobą Orihime.
- Tatsuki! Potrafię iść sama! - krzyknęła Orihime, lecz Tatsuki nadal ją ciągnęła. Wyglądało to dość komicznie więc zaśmiałam się pod nosem i pobiegłam za nimi. W tej szkole w sumie nie jest aż tak źle. 
______________________
 
No, w końcu ją dodałam ;D Jest trochę dłuższa od poprzedniej, przynajmniej tak mi się wydaje xq Mam nadzieję że się spodoba =)

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział I


W głębi duszy czułam niepokój... Choć mieszało to się z ciekawością i niecierpliwością... Nowe miejsce... Nie wiedziałam co przyniesie jutro... Mam nadzieję że nie spieprzę sobię pierwszego dnia w szkole.

Dla mnie było to dosyć dziwne chodzić do szkoły dopiero od półrocza, ale co zrobić. To nie ja wpadłam na taki pomysł, żeby przeprowadzić się dopiero teraz, tylko mój tata. On to zawsze na ostatnią chwilę, ehh. Ciekawe czy w tej nowej szkole średniej mnie polubią, mam nadzieję, że tak. Właściwie to nawet liczę na to. Mama mnie cały czas zapewnia, że będzie dobrze. Tak bardzo chcę jej wierzyć...

Nazywam się Nakajima Yumiko. Nie dawno się przeprowadziłam do Karakury z sąsiedniego miasta. Tak szczerze to pierwszy raz jestem w tym mieście. Dziwnie się czuję przechodząc przez nieznane uliczki i ulice, tak nieswojo. W Karakurze było coś niezrozumiałego. Ale jednak było to piękne miasto, które podziwiałam. Na wiosnę kwitną tutaj drzewa wiśni, których różowe płatki ozdabiają pięknym dywanem chodniki Karakury. Dziwnym trafem przeprowadziłam się w takim czasie, kiedy właśnie tak się dzieje. Tam, gdzie mieszkałam nie było takich drzew. Tam było tak... bardziej ponuro, ale mimo to będę tęskniła; To będzie już moja druga przeprowadzka.

Pierwszy raz przeprowadziłam się z rodzicami od babci. Znaczy się... od domu mojej babci, ponieważ zmarła. Tata sprzedał dom, żeby mieć więcej pieniędzy i tyle. Nie moge uwierzyć, że mój tata s-p-r-z-e-d-a-ł nasze rodzinne mieszkanie. Chociaż muszę przyznać że trochę pieniędzy dostał za niego, ponieważ jest to dom o pokaźnych rozmiarach; Jedyna pamiątka, jaka mi została po babci to dwie brazsoletki z cienkiego i jasnego metalu. Przyczepione są do nich trzy krótkie wisiorki, z których każdy ma na końcu mały koralik kształatem przypominający deltoid. Jest też na nich napis: na lewej - Shiro, na prawej - kitsune (Biały Lis). Bardzo mi jej brakuje. Ale przecież nie należy żyć przeszłością, nie? Zresztą i tak już się z tym dawno pogodziłam, lecz na początku było ciężko.

Jest ranek. Dziś mam pierwszy dzień w szkole. Dopiero co się obudziłam i wstałam. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro.
- Co to za szkaradztwo i gdzie jest moja twarz? - pomyślałam. Po krótkim czasie uświadomiłam sobie, że ja jestem tym paskudztwem i muszę szybko coś z tym zrobić. Więc przemyłam oczy wodą, umyłam zęby, uczesałam się, pociągnęłam kredką do oczu i tuszem do rzęs.
- Od razu lepiej - powiedziałam do siebie. Wyszłam z łazienki, założyłam mundurek szkolny i poszłam do kuchni, gdzie zastałam już krzątającą się mamę. 
- Ohayo, mamo. - powiedziałam.
- Ohayo, Yumi-chan. Co ci zrobić na śniadanie? 
- Nic nie musisz roooooobić. Po prostu zaleję mlekiem płatki - odpowiedziałam ziewając.
- No dobrze. - powiedziała z westchnieniem. - Dzisiaj twój pierwszy dzień, co? Nie martw się, na pewno zrobisz dobre wrażenie. 
- Wcalę się nie martwię. W sumie to przecież nic takiego. - powiedziałam zaczynając jeść płatki. 
- W sumie to powinnaś się pospieszyć, bo zaraz się spóźnisz. - odpowiedziała spoglądając na zegarek.
- Już tak późno?! A ja myślałam że zostało jeszcze trochę czasu. - wstałam nie dokańczając płatków i pobiegłam do pokoju po torbę. Wziełam ją i szybko wybiegłam z domu mijając mamę. Rzuciłam jej tylko krótkie "Pa!" i już mnie nie było. Podczas biegu sprawdziłam godzinę, mam 15 minut. To nie tak źle. Moge zdążyć. Nie mieszkam za daleko od szkoły. Już zaczyna mi brakować tchu. Nagle poczułam silne uderzenie. Moja głowa... Zdaje się, że wpadłam na kogoś. Tak, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Miał dziwny kolor włosów. Pewnie też chodzi do tego liceum, bo ma taki sam mundurek. Oboje upadliśmy na ziemię.
- Ej! C-co ty wyprawiasz?! - krzyknął wyraźnie wkurzony wstając.
- Bardzo przepraszam! Nic ci nie jest? - powiedziałam szybko podnosząc się z ziemi (choć z trudem) i schyliłam przed nim głowę. Spojrzał na mnie już trochę mniej zdenerwowany.
- Nie, nic się nie stało, ale powinnaś trochę bardziej uważać. - przyjrzał mi się uważniej - Też chodzisz do liceum Karakury? Nigdy cię nie widziałem. 
- Tak nie do końca, to mój pierwszy dzień... Lepiej już chodźmy, bo się spóźnimy. - odpowiedziałam z niepewnym uśmiechem. 
- Racja. - powiedział i zaczęliśmy iść przyspieszonym krokiem obok siebie.


Myśli Ichigo 
Hmmm... Dziwne. Żeby tak chodzić od półrocza? Właściwie to wcale nie powinno mnie to dziwić. Przecież Rukia tez tak zaczęła i w ogóle. Może... może ona ma też jakieś moce? Albo jest tu po to, żeby mnie zgładzić? Możliwe, ale pewności nie mam. Choć emanuje z niej reatsu trochę większe jak Inoue. Później się jej spytam. Wartoby choć trochę o niej wiedzieć. Poczekam, aż będziemy w szkole.


On wygląda na dosyć sztywnego. Nie wiem czy go polubię. Poczekamy, zobaczymy.
 _________________________
  
Tak, wiem, że krótkie, ale zawsze coś ;) Było by miło gdyby ktoś to chociaż czytał...
 

Witam Wszystkich

Od razu uprzedzam, że jestem amatorską pisarką i to jest mój pierwszy blog, więc nie wiem, czy to, co napiszę będzie takie wspaniałe, ale także zniosę wszelkie słowa krytyki ;) Ten blog (jak nazwa wskazuje) będzie o moim życiu w Karakurze, mieście z anime Bleach, czyłi będę pisać o bohaterach tego anime, tylko włączając w to moją postać ;D Mam nadzieję, że będzie wam się miło czytało :) Tak więc do zobaczyska :3