środa, 5 września 2012

Rozdział VI

Niestety, wakacje się skończyły, szkoła się zaczęła i nie będę pewnie długo pisać przez ten czas. Może tak co miesiąc ._.  Ta notka też nie specjalnie...
__________________________________
Dzień w szkole zaczął się w miare normalnie. Zaczęło się od lekcji j. japońskiego... 
<Wrócimy się teraz do początku tamtej lekcji...>
Siedziałam w ławce i pisałam zadanie, które nauczycielka nam kazała zrobić,po sprawdzeniu obecności. Nie było za proste, ale jakoś dawałam sobie z nim radę. Gdy już skończyłam, spojrzałam w okno, a to był błąd, bo słońce zaczęło mnie razić prosto w oczy. Szkoda, że w tej klasie nie ma zasłon. Próbowałam ręką zasłonić promienie, lecz na niewiele się to zdało. Pozostało mi tylko odwrócić głowę bardziej w stronę klasy. Każdy męczył się jeszcze nad tym zadaniem, tylko parę osób ze mną już skończyło. Nie wierze, ja tak szybko to zrobiłam? Zazwyczaj jestem przedostatnia albo ostatnia. Wyprostowałam się i wypięłam pierś z dumą. Po jakimś czasie cała klasa powoli zaczęła kończyć. Oczywiście Hime dała po kryjomu zeszyt Ichigo, żeby przepisał. Dziwne, bo zawsze wydaje się taka szczęśliwa, gdy daje Marchewce coś przepisać. Zaśmiałam się cicho. Nagle Truskawek podniósł się gwałtownie i spytał czy może iść do toalety. Inoue, Sado i Ishida też o to spytali... Nauczycielka po chwili wahania zgodziła się ich wszystkich wypuścić. Hmmm... podejrzane. O! Nareszcie chmura przesłoniła słońce. Nie za bardzo lubię ciepło, które daje. Wolę posiedzieć w nocy, na balkonie, wpatrzona w Srebrny Rogalik. Księżyc mnie uspokaja; Mogłam do szkoły wziąć krem przeciwsłoneczny. Ziewnęłam i sennym wzrokiem przebiegłam po krajobrazie za oknem. Zatrzymałam się na grupce biegnących ludzi, wybiegających z terenu szkoły...?! Przecież to oni! Zaraz... Na ich czele biegnie ktoś ubrany w... No nie. To nie może być prawda. Nie może być!... Ten ktoś m-ma pomarańczowe w-włosy... Otworzyłam szerzej oczy i wpatrywałam się z niedowierzaniem w poruszające się punkciki, które się oddalały...
- Hej, ty tam! Yumiko, tak? Co przed chwilą powiedziałam? - spytała nauczycielka. Zwróciłam ku niej przerażony wzrok.
- N-niewiem. P-p-przeparaszam!
- Źle się czujesz? Jesteś jakaś blada... Kto z nią pójdzie do pielęgniarki? - naraz w górę wystrzeliły dłonie prawie całej klasy. - No dobrze... więc pójdzie...
- Emm... Proszę pani, przecież mogę pójść sama.
- Nie ma mowy. Jeszcze mi zemdlejesz po drodze. Więc pójdzie Mizuiro. - po klasie dało się słyszeć szepty niezadowolenia. Jeden z chłopców wstał i podszedł do mnie.
- To idziemy? - spytał i uśmiechnął się. Teraz sobie przypominam, że już go chyba poznałam...
- N-naprawdę nie musisz.
- Ale nie mam wyboru. Chodźmy już, bo zaraz odpłyniesz. - wyciągnął do mnie rękę. Wyszliśmy z klasy i skierowaliśmy się do gabinetu lekarskiego. Mniej więcej wiedziałam gdzie jest, bo prawie wszystko już zwiedziłam w tym liceum. Całą drogę przemilczeliśmy. Może to i moja wina, bo nie umiem znajdować tematów do rozmów. Przeważnie dlatego, ponieważ nie chce być odtrącona przez innych, gdy palnę jakąś głupotę (a zdarza się to dosyć często...) . Zawsze skryta i nieśmiała. Dla bliższych mi osób jest zupełnie odwrotnie. Np. moi dawni przyjaciele. Dla nich byłam przyjacielską, otwartą, upartą, uczuciową i pełną życia dziewczyną. Miałam czwórkę wspaniałych przyjaciół. Miło wspominam tamte czasy, oj tak. Na pewno kiedyś ich odwiedzę. Niestety musiałam ich opuścić, ze względu na tą przeprowadzkę. Dosyć ciężko mi się z nimi żegnało. Szczególnie, kiedy nie zdążyłam jednemu z nich powiedzieć o moich uczuciach... Dostałam na pocieszenie od każdego mały podarunek. (Kiedyś wam o wszystkim i wszystkich opowiem. Może nawet nie długo...). Po przejściu niezliczonych zakrętów i schodów w końcu dotarliśmy. Zapukaliśmy i po usłyszeniu „Proszę”, weszliśmy.
- Ohayo gozaimasu. Koleżanka się źle poczuła. - oznajmił Kojima.
- Dobrze, usiądź tutaj. - odparła pielęgniarka, wskazując na krzesło po drugiej stronie biurka. Posłusznie zajęłam miejsce. - Z jakiej jesteście klasy?
- 1-3. - zaczęła coś wypisywać w swoim zeszycie.
- Ty możesz już wrócić na lekcje. - nakazała.
- Hai. Do zobaczenia, Yumiko. - ruszył w stronę drzwi.
- Czekaj! Jak będzie dzwonek, to możesz powiedzieć Orihime, żeby spakowała moje rzeczy? Chociaż myślę, że długo to nie potrwa...
- Dobrze. - i zamknął za sobą drzwi. Potem lekarka zaczęła mnie stawiać na nogi. Trochę to jej zajęło, bo ciągle mówiłam, że jest mi niedobrze. Gdy już wyszłam było jednak trochę po dzwonku. Odnalazłam Inoue z moją torbą. Tamto wydarzenie ciągle obijało się w moich myślach. Postanowiłam sobie, że muszę pogadać o tym z Hime, ale jak na razie tylko z nią, bo moja nieśmiałość na razie góruje. Jeszcze zostało trochę czasu do następnej lekcji. Dobra, muszę wziąć się w garść. Teraz nie ma przy niej Tatsuki i innych dziewczyn. Dobry moment by zacząć tą rozmowę. No teraz! Dawaj! Przecież ja tylko chce zagadać. Nie ma w tym nic strasznego. Może potem to będzie trochę krępujące, ale najważniejszy jest pierwszy krok! No już! Nieee. Ktoś do niej podszedł. Świetnie, mózgu. Dziękuje ci. Nie będę mogła z nią pogadać w trakcie drogi do domu, bo przecież będziemy wracać ze wszystkimi. No trudno. Jutro z nią pogadam. Westchnęłam. Do tego czasu te moje myśli mnie zjedzą żywcem.
- Nakajima-san? Od dłuższej chwili dziwnie mi się przyglądasz. Mam coś na twarzy? - niespodziewanie podeszła do mnie. Zaczęłam wymachiwać rękami i mówić, że wszystko w porządku i że jej twarz jest czysta jak łza. - No już dobrze. Wierze ci. - odpowiedziała ze zmieszaną miną, lecz spoważniała po chwili.


Myśli Hime
Coś jest nie tak. Czuje to. Nakajima-san nie zachowuje się jak zwykle. A dzieje się to od lekcji japońskiego...


Dzwonek w końcu zadzwonił, oznajmiając, że koniec 5-minutowej wolności i czas wracać do męczarni w postaci klasowej sali. Wszyscy zaczęli wchodzić, a ja, pogrążona w swoich przypuszczeniach i z miną matematyka, próbującego rozwiązać jakieś bardzo trudne zadanie z pierwiastków, wpadłam na kogoś ( znowu D: ). Przymrużyłam oczy i powoli otwierając najpierw jedno potem drugie, zobaczyłam, że to Ichigo (ha! a to ci niespodzianka xD). Ja to mam farta. Leżałam na nim plackiem. Gorzej już być nie może... Kuffa, zapomniałam ugryźć się w język. Leżeliśmy na samym środku klasy i wszyscy się na nas gapili. Teraz spojrzałam na niego. Nie dość, że ja zburaczona, to on miał twarz, jakby się na słońcu sparzył. Gdzie ta niewidka?! No błagam, dlaczego ja? Boże, czemu mi to robisz?! Jak najszybciej wstałam z niego (jak to brzmi o.o) i przepraszając wybiegłam z klasy. Biegłam i biegłam, aż się trochę zmachałam. Wtedy usiadłam na parapecie. Zaszkliły mi się oczy. Co on sobie teraz o mnie pomyśli... Co cała klasa sobie o mnie pomyśli?!
<Wersja Ichigo>
Właśnie wchodziłem do klasy i nagle uderzyło mnie coś i spadło na mnie. W efekcie ja też się wyglebałem. Okazało się, że to „coś” to ta nowa, Yumiko. Zaskoczony wpatrywałem się w jej twarz i spostrzegłem, że cała klasa na nas patrzy. Super. Kiedy w końcu otworzyła oczy, szybko się podniosła, przeprosiła i uciekła, a ja jak leżąc, tak leżałem. W końcu wstałem i po prostu zająłem miejsce w klasie, a wszyscy nadal się mi przyglądali. Ishida podszedł do mnie.
- Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać. Jest nowa i pewnie jeszcze się nie zaaklimatyzowała w naszym liceum. Mogło to być dla niej dość wstydliwe. - poprawił okulary i spojrzał wyczekująco.
- Ale to ona wpadła na mnie. I to już drugi raz. Nie powinna była patrzeć w sufit, gdy wchodziła do klasy. - odrzekłem z grymasem. Po chwili jednak wstałem, bo wiedziałem, że i tak bym tego nie wygrał. Wyszedłem z klasy i zacząłem jej szukać. Po jakimś czasie znalazłem ją, siedzącą na parapecie. Że co? Beczy? Ehh. Czemu zawsze ja muszę być ten pocieszający?
<Teraz wrócimy do Yumiko>
Usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się w tamtą stronę. To on? Po co tu przyszedł?
- Hej... Yyyy, to co stało się w klasie, to nie było nic takiego. W końcu każdemu może się zdarzyć. - uśmiechnął się sztucznie.
- Tak wiem, ale trzeba mieć pecha, żeby wpaść na tą samą osobę. - przygnębiona przetarłam oczy.
- No, to może wrócimy jednak do klasy? - spytał z nadzieją w głosie.
- Tak, chodźmy. - wstałam z parapetu i lekko się uśmiechnęłam. To był wręcz wymarzony moment by zacząć z nim Tą rozmowę, a ja? Znowu stchórzyłam... Przez całą lekcję czułam na sobie wzrok wszystkich w klasie. Następne zajęcia tak samo. Gdy wróciłam do domu, nie miałam na nic siły. Położyłam się na pierwszy lepszy mebel.
- Witaj zdechlaku. - Taizo pochylił się nade mną.
- Cze. Posłuchaj, czy mógłbyś mnie zanieść do mojego pokoju? Jestem naprawdę padnięta. - spytałam go błagającym tonem.
- Em... Nie wiem, czy cię udźwignę. - powiedział rozbawiony.
- Jak nie przestaniesz dowcipkować, to zaraz zrobię ci tutaj takie piekło, że dłuuugo będziesz wspominać pobyt w naszych skromnych progach. - ostrzegłam go z miną psychopaty. Widocznie poskutkowało, bo zaraz zaczął powoli mnie podnosić. Wyciągnęłam do niego ręce i... przerzucił sobie mnie na plecy jak bym była jakimś workiem.
- EJ! Co ty wyprawiasz?!
- Powiedziałaś tylko, że mam cię zanieść na górę. Nie w jaki sposób. - odparł, z jeszcze bardziej głupkowato wesołą miną.
- Ehh, co ja się z tobą mam. - stęknęłam ze zrezygnowaniem. Zaczął iść w stronę pokoju. Długo mu to nie zajęło. Czyżbym była aż taka lekka? Weszliśmy do pokoju i najnormalniej w świecie rzucił mnie na łóżko.
- Przesadzasz! Nie jestem lalką, żebyś mógł mną rzucać!
- Oj tam, przyzwyczaisz się. - znowu głupkowaty uśmieszek. - Zawołam cię, jak obiad będzie gotowy. - i wyszedł. On naprawdę doprowadzi mnie do białej gorączki... Faktycznie zostanę do obiadu w pokoju. Z rodzicami przywitam się przy obiedzie. Nie chcę im przeszkadzać, pewnie są zmęczeni. Zapewne zaraz przyleci Emi-chan. Może chociaż narzekania siostrzyczki o brak czasu dla niej, oderwą mnie od Tych przemyśleń.

***

5 komentarzy:

  1. "jakby się na słońcu sparzył" :D skąd ty bierzesz takie zwroty, świetne po prostu

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże , słonko . Świetne . Ubóstwiam twoje porównania , metafory , amafory . *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie napisanie, na prawdę przyjemnie się czyta. Lekkie i przyjemne.
    Oby tak dalej ;)

    Ps. mój blog z yourkailaa.blogspot.com został przeniesiony na wysypisko-marzen.blogspot.com i tam nastąpi nie tylko kontynuacja, ale te trzy pierwsze rozdziały zostaną scalone i zmienione. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Kiedy zrobi się następna część!? i co ja mam czytać ;(

    Pozdrawiam Raf14241

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach ja głupia! Czytałam twego zacnego bloga jednak nie skomentowałam go . Styl masz ładny, tak przyjemnie się czyta. Zapraszą Cię na mój blog http://black-hideki-life.blogspot.com/ a ty pisz dalej!
    Pozdrawiam Chairoi/Eris
    ^^

    OdpowiedzUsuń