poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział VII


O-H-A-Y-O ! W koońcuuu powstało to cudo ;3 Miłej lekturki ^^
____________________________________
Następny dzień.
Ranek.
Budzik dzwoni.
Jebs młotkiem, i już przestał.
Pół godziny później.
Powoli otwieram jedno oko, potem drugie i zobaczyłam szczerzącą się twarz Taiza, wypełniającą całą moją przestrzeń wzrokową. Zrobiłam gwałtowny ruch ręką i Taizo oberwał po głowie.
- AŁŁ! - zawołał, masując się po łebku. - Zgłupiałaś??!! - Z wyrzutem popatrzył na mnie, a ja nie za wiele myśląc nad tym, co zrobiłam, poszłam dalej kimać.
- Hej! Tylko teraz mi nie zasypiaj! Wstawaj! Ale to już! - chwycił za kołdrę i mocno pociągnął. Sekundę wcześniej złapałam za róg kołdry, ale był za silny. Sturlałam się na podłogę, dalej ją trzymając.
- Wstawaj. No już ty śpiochu. Bo jak nie... - zaczął mnie turlać, a że dalej trzymałam kołdrę zrobił się ze mnie naleśnik.
- Przestań! Już wstaje już wstaje! - zaśmiał się i mnie odwinął. - Dobra, a teraz sio. Muszę się ogarnąć, bo wyglądam jak Hermiona. Wyjdź. - Niewzruszony stał dalej, we mnie wgapiony. Zniknął mu ten uśmieszek. - Słyszysz? No wyjdziesz, czy nie? - pomachałam mu ręką przed oczami.
- Yumiko, co się dzieje? - złapał moją rękę. Zatkało mnie trochę to pytanie. - Wczoraj na obiedzie byłaś strasznie pogrążona w myślach. Mogę wiedzieć dlaczego?
- T-to nic takiego. Czasami mi się zdarza tak głębiej pomyśleć. - Zaśmiałam się histerycznie. Pewnie tego nie kupił. Spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku. - N-no co?
- Dlaczego kłamiesz? Mnie możesz powiedzieć wszystko. Co prawda znamy się parę dni, ale przez ten krótki czas bardzo cię poznałem... - Odwróciłam od niego wzrok. Nie mogłam mu teraz spojrzeć w oczy. Po prostu nie mogłam. Gdybym to zrobiła, powiedziałabym wszystko. Co do joty. Obiecałam sobie, że nikomu tego nie powiem, dopóki nie porozmawiam z Orihime i Ichigo. Jego oczy są jak serum prawdy. Przy nim trudno jest skłamać, przynajmniej mi. Gdy tak wlepiał we mnie te swoje gały, looknęłam na zegarek. O nie! Zaraz się spóźnię! (Jak zwykle...).
- Słuchaj, możemy ta rozmowę przełożyć kiedy już wrócę? Bo naprawdę mam mało czasu, muszę się śpieszyć, jeśli chcę zdążyć. - Westchną i wyszedł bez słowa. Bardzo źle się z tym czuję. Ale już nie mam czasu nawet na myślenie! Doobra! Wszystkie sprawy higieniczne i związane z ubraniami wykonałam w tempie na maksa przyspieszonego. Zbiegłam na dół jak strzała. Tylko buty i już biegnę do szkoły. Ten ranek był naprawdę piękny. Eh, tak żałuję, że nie wstałam wcześniej. Mogłabym zachwycać się tym widokiem dłużej niż 5 sekund. O! I już widać szkołę! Jeszcze parę metrów! Jestem na środku dziedzińca i nagle... bęc. Kurrde, upadłam. Moje kolano... i głowa... i wszystko. Ja to mam farta. Potknąć się o własne nogi. Dobrze, że nikt tego nie widział, bo było już po dzwonku. Wstałam, otrzepałam się i biegłam dalej, lekko utykając.


Myśli Orihime
Ehh, Chyba Nakajimy-san dzisiaj nie będzie... A szkoda, bo zrobiłam nowe danie z fasolki.

Mysli Ichigusia
Ciekawe gdzie Yumiko. Nie, żebym się tym zbytnio przejmował...


Matko, moje nogi... No w końcu jest ta klasa. Czemu akurat teraz mamy zajęcia na ostatnim piętrze?! Wpadłam do klasy jak oparzona. Wszyscy na mnie spojrzeli.
- P-przepraszam za spóźnienie... - pochyliłam się i usiadłam za Hime. Dobra, pogapiliście się już. Teraz proszę wzrok na panią, bo to krepujące.
- Yumiko, powiedz, dlaczego się spóźniłaś? - spytała się nauczycielka.
- Zaspałam.
- To dlaczego twój mundurek nie jest w najlepszym stanie? - A. Fakt. Był trochę umorusany. I moja twarz też...
- Przewróciłam się jak biegłam. - Burak. Ale jak tu się nie zburaczyć. W tym momencie zauważyłam, że Kurosaki patrzy mi prosto w oczy. Jeszcze większy burak.
- No dobrze. Więc wróćmy do lekcji... - Ale mi serducho waliło. Jak minęło 5 minut , to jeszcze się nie mogłam uspokoić. Gdy zabrzmiał dzwonek, lepiej się poczułam.
- Nakajima-san? - Orihime podeszła do mnie z Arisawą, gdy pakowałam książki z ławki.
- Um? Ah, Orihime, Tatsuki, ohayo! - I z powrotem zajęłam się pakowaniem. Arisawa spytała, czy wszystko w porządku.
- W jak najlepszym. Czemu pytasz? - Obie spojrzały na mój mundurek. - Aaa, to? To nic takiego. Zwyczajnie się wywaliłam, i nic więcej.
- Jo ka taa. - Hime odetchnęła z ulgą.
- Może pójdziemy na przerwę? - Wymusiłam na sobie uśmiech. - Bo zostały tylko 4 minuty.
- Josh! Idziemy! - Krzyknęła jak zwykle Inoue i pobiegła do drzwi.
- Ehh, Orihime! Zaczekaj na nas! - powiedziała Tatsuki poirytowanym głosem. - Spotkamy się przy klasie. - rzuciła do mnie, westchnęła i pobiegła za nią. A ja sobie spokojnie wyszłam. Zaczęłam szukać łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Niestety zapomniałam gdzie jest... Jak to oczywiście w moim zwyczaju. Po Hime i Tatsuki ani śladu. Dobra, spytam się tych plotkujących dziewczyn, stojących pod... drzwiami łazienki dla dziewcząt. Heh. Weszłam i rozejrzałam się. Całkiem ładnie. I nawet pachnie. Stanęłam przed lustrem. O matko... :o Kiedy myślałam, że zajmie mi to oczyszczanie tylko chwilę, bardzo się myliłam... To naprawdę trzeba mieć farta, żeby po jednym upadku tak wyglądać. No nic. Wzięłam się do pracy; Kiedy było już po wszystkim, dziwnym trafem udało mi się zdążyć przed nauczycielem. Praktycznie weszłam mu przed nosem. Tyle emocji jednego dnia to ja nie miałam przez 3 dni w mojej dawnej szkole ._. Co poradzisz; Kiedy nareszcie nastała pora lunchu, zorientowałam się, że nic nie mam... Pomyślałam, że może dziewczyny mi coś dadzą i wtedy wyobraziłam sobie danie z fasolki Inoue. Ciarki przeszły mi po plecach. Na wszelki wypadek tą przerwę spędzę sama. Szybko wyszłam z klasy i niczym ninja, niezauważona przez nikogo (przynajmniej mi się tak wydawało..) wyszłam na szkolne podwórko. Znalazłam sobie ustronne miejsce pod jednym z trochę bardziej oddalonych drzew. Usiadłam, wyciągnęłam nogi i zamknęłam oczy. Czeka mnie 15 minut beztroskiego wylegiwania się. Mmm, jak milutko. Słonko świeci (tylko szkoda, że prosto w twarz...), słychać z daleka śpiew ptaków... Nosz jak ja zaraz go trzepnę! Ktoś se stanął akurat przede mną, zasłaniając przecudnie i cieplutkie słońce. Z wielkim wyrzutem otworzyłam oczy i spojrzałam na tego zwyrodnialca...
- I-Ichigo? - przyznaję, że się trochę zdziwiłam. No bo po co on tu... - Czy stało się coś?
- Dziewczyny ciebie szukają. Czemu tak szybko wyszłaś z klasy? - Ledwo widziałam jego wyraz twarzy, bo stał za słońcem. Hm, czy on mnie śledził? Przecież przez te pięć minut byłam ninją >.<
- Po prostu chciałam pobyć chwilę sama. - westchnęłam. - Przekaż im że przyjdę za chwilę. - Poszedł. Jakoś dziwnie mi się zrobiło...

Myśli Kurosakiego
Kurde, a już myślałem, że ją przyłapię, jak przechodzi przez przejście lub rozmawia z kimś przez jakieś urządzenie. To było dosyć podejrzane, kiedy wyszła pierwsza z klasy i na dodatek to była długa przerwa. Więc każdy by skorzystał, żeby się gdzieś ulotnić. Cóż, teraz jestem prawie pewny, że jest normalną dziewczyną.

Trochę jeszcze posiedziałam pod tym drzewem, ale w końcu się podniosłam i ruszyłam tam, gdzie zwykle siadam z dziewczynami. O, są.
- Nakajima-san! - zawołała Orihime. Podeszłam do nich i usiadłam obok Tatsuki.
- Gomen, że nie poszłam z wami. - Schyliłam lekko głowę.
- Nic się nie stało. To normalne, że chciałaś zostać trochę sama. - Uśmiechnęła się Arisawa.
- Czyli Ichigo wam już przekazał? - Moje policzki stały się chyba trochę różowe. Wszystkie popatrzyły się po sobie i znowu na mnie. - O co wam chodzi?
- Yumiko-san – spytała Michiru. - czy lubisz Kurosakiego? - Hę? Co to za pytanie?
- Mhm, chociaż nie za bardzo się dogadujemy...
- A może lubisz go tak.. bardziej? - Któraś zachichotała. Nagle cała sytuacja zmieniła się w bardzo krępującą, czego nie znoszę i na dodatek każda wlepia we mnie swe oczy. Rumieniec coraz bardziej się powiększa...
- N-nie! Znaczy, on jest dla mnie tylko jako kolega z klasy, naprawdę! - Tłumacząc wymachiwałam rękami i robiłam dziwne, zażenowane miny. Pewnie dlatego ci, którzy przechodzili obok nas się jeszcze obracali, gdy byli już daleko. Oh! Dzwonek na lekcje! Jestem uratowana! Dziękuję, dziękuję! - Słyszałyście? Dzwonek! Pora na ruszyć do klasy, prawda? Przecież nie chcemy się spóźnić. No, wstawajcie! - Jak ja byłam już jakieś 5 metrów przed nimi, one dopiero zaczęły się zbierać. Trudno, nie będę na nie czekać. Weszłam do szkoły i przyszłam pod klasę. Oparłam się o ścianę. Jakoś nie chciało mi się zasiąść w ławce. Ale trzeba, więc przeszłam przez klasowe drzwi i usiadłam. Parę osób już tam było. Chwilę po mnie przyszły dziewczyny, potem Ichigo, Keigo i Mizuiro, jeszcze kilka osób, aż w końcu nauczycielka. Jak podała temat i zadania, to straszna mnie wzięła niechęć do wszystkiego. Nie wiem czemu. Tak po prostu. Może to przez Michiru i jej pytanie. Eh. Dobra leniu, weź się w garść; Minęła połowa lekcji, a ja mam naprawdę doooość. Nawet pozytywne myśli nie działają ;_; Z zamyśleń wyrwał mnie głos Ichigo... Znowu się pyta, czy może iść do wc. Hime, Sado i Ishida oczywiście też wstali... Pani z dużą niechęcią im pozwoliła. Wszyscy wybiegli i od tamtego czasu byłam wgapiona w podwórko szkolne za oknem. No, w końcu są. I znowu Ichigo w kimonie. Śledziłam ich wzrokiem tak długo, aż znikli przed bramą szkoły; Nareszcie przerwa. Gdy podczas tamtej lekcji zwróciłam z powrotem wzrok na zeszyt, wymyśliłam sobie taki mały plan. Oczywiście na początku myślałam, że zwariowałam, że to jest głupie i lekkomyślne. No więc: pomyślałam sobie, że po lekcjach, o jakiejś 17.00 wyjdę sobie na spacer do miasta i jak znowu spotkam tego potwora, to może także Ichigo i resztę. No i opowiem im o wszystkim, lecz ja się przecież nie odważę. Nawet na pewno. Po prostu ucieknę, jak zawsze... Ale sama już nie wiem... Mam jeszcze parę lekcji i trochę czasu po szkole, do namysłu nad tym. Więc co będzie, to będzie. A może w ogóle nie spotkam tego potwora? Byłoby fajnie... Że jak? Już koniec przerwy? No nie. Kurosaki i reszta już przyszli... Yosh! Czas zacząć następną lekcję!; Już jest po lekcjach i właśnie idziemy całą paczką. Nawet jest Ishida ;D Już widać mój dom. Pożegnałam się z wszystkimi i weszłam do furtki.
<Potowarzyszymy teraz Marchewce i pozostałym>
Szli tak ze 2 minuty, aż w końcu Ichigo się odezwał.
- Nie sądzicie, że Yumiko... jest jakaś inna?
- Co masz na myśli? - zapytał Uryuu.
- Chodzi mi choćby o jej reatsu. Jest większe od innych w szkole. Ma też nienaturalny kolor oczu. I ten jej dzisiejszy szybki wypad z klasy. Ciągle się nad tym zastanawiam, ale nie zauważyłem, żeby zachowywała się inaczej niż zwykle, gdy siedzi sama.
- Może to mieć jakiś związek, Kurosaki, lecz na razie nic nie róbmy. Niech każdy ją tylko obserwuje.
- Hai. - powiedziała Orihime. - Dakara, - zatrzymała się. - ja sądzę, że Nakajima-san to bardzo miła i trochę nieśmiała dziewczyna. - wszyscy się zatrzymali. - Może po prostu urodziła się z trochę wyższym reatsu. Ja też je wyczuwam, i faktycznie jest inne. Ale może jej prababcia była shinigami, lub pradziadek, lub ktoś inny z rodziny. Tego nikt nie wie. Pewnie ona sama też nie.
- Orihime-san, przecież wiesz, że możesz się mylić. Dlatego najlepszym wyjściem będzie ją obserwować. Nie mówię tutaj o śledzeniu krok w krok. Najlepiej, gdyby nie zostawała sama.
- Chodźcie do Sklepu Urahary-san. - rzucił Ichigo. I tam się właśnie udali.


***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz