O-H-A-Y-O ! W koońcuuu powstało to cudo ;3 Miłej lekturki ^^
____________________________________
Następny
dzień.
Ranek.
Budzik
dzwoni.
Jebs
młotkiem, i już przestał.
Pół
godziny później.
Powoli
otwieram jedno oko, potem drugie i zobaczyłam szczerzącą się
twarz Taiza, wypełniającą całą moją przestrzeń wzrokową.
Zrobiłam gwałtowny ruch ręką i Taizo oberwał po głowie.
-
AŁŁ! - zawołał, masując się po łebku. - Zgłupiałaś??!! - Z
wyrzutem popatrzył na mnie, a ja nie za wiele myśląc nad tym, co
zrobiłam, poszłam dalej kimać.
-
Hej! Tylko teraz mi nie zasypiaj! Wstawaj! Ale to już! - chwycił za
kołdrę i mocno pociągnął. Sekundę wcześniej złapałam za róg
kołdry, ale był za silny. Sturlałam się na podłogę, dalej ją
trzymając.
-
Wstawaj. No już ty śpiochu. Bo jak nie... - zaczął mnie turlać,
a że dalej trzymałam kołdrę zrobił się ze mnie naleśnik.
-
Przestań! Już wstaje już wstaje! - zaśmiał się i mnie odwinął.
- Dobra, a teraz sio. Muszę się ogarnąć, bo wyglądam jak
Hermiona. Wyjdź. - Niewzruszony stał dalej, we mnie wgapiony.
Zniknął mu ten uśmieszek. - Słyszysz? No wyjdziesz, czy nie? -
pomachałam mu ręką przed oczami.
-
Yumiko, co się dzieje? - złapał moją rękę. Zatkało mnie trochę
to pytanie. - Wczoraj na obiedzie byłaś strasznie pogrążona w
myślach. Mogę wiedzieć dlaczego?
-
T-to nic takiego. Czasami mi się zdarza tak głębiej pomyśleć. -
Zaśmiałam się histerycznie. Pewnie tego nie kupił. Spojrzał na
mnie oczami pełnymi smutku. - N-no co?
-
Dlaczego kłamiesz? Mnie możesz powiedzieć wszystko. Co prawda
znamy się parę dni, ale przez ten krótki czas bardzo cię
poznałem... - Odwróciłam od niego wzrok. Nie mogłam mu teraz
spojrzeć w oczy. Po prostu nie mogłam. Gdybym to zrobiła,
powiedziałabym wszystko. Co do joty. Obiecałam sobie, że nikomu
tego nie powiem, dopóki nie porozmawiam z Orihime i Ichigo. Jego
oczy są jak serum prawdy. Przy nim trudno jest skłamać,
przynajmniej mi. Gdy tak wlepiał we mnie te swoje gały, looknęłam
na zegarek. O nie! Zaraz się spóźnię! (Jak zwykle...).
-
Słuchaj, możemy ta rozmowę przełożyć kiedy już wrócę? Bo
naprawdę mam mało czasu, muszę się śpieszyć, jeśli chcę
zdążyć. - Westchną i wyszedł bez słowa. Bardzo źle się z tym
czuję. Ale już nie mam czasu nawet na myślenie! Doobra! Wszystkie
sprawy higieniczne i związane z ubraniami wykonałam w tempie na
maksa przyspieszonego. Zbiegłam na dół jak strzała. Tylko buty i
już biegnę do szkoły. Ten ranek był naprawdę piękny. Eh, tak
żałuję, że nie wstałam wcześniej. Mogłabym zachwycać się tym
widokiem dłużej niż 5 sekund. O! I już widać szkołę! Jeszcze
parę metrów! Jestem na środku dziedzińca i nagle... bęc.
Kurrde, upadłam. Moje kolano... i głowa... i wszystko. Ja to mam
farta. Potknąć się o własne nogi. Dobrze, że nikt tego nie
widział, bo było już po dzwonku. Wstałam, otrzepałam się i
biegłam dalej, lekko utykając.
Myśli
Orihime
Ehh,
Chyba Nakajimy-san dzisiaj nie będzie... A szkoda, bo zrobiłam nowe
danie z fasolki.
Mysli
Ichigusia
Ciekawe
gdzie Yumiko. Nie, żebym się tym zbytnio przejmował...
Matko,
moje nogi... No w końcu jest ta klasa. Czemu akurat teraz mamy
zajęcia na ostatnim piętrze?! Wpadłam do klasy jak oparzona.
Wszyscy na mnie spojrzeli.
-
P-przepraszam za spóźnienie... - pochyliłam się i usiadłam za
Hime. Dobra, pogapiliście się już. Teraz proszę wzrok na panią,
bo to krepujące.
-
Yumiko, powiedz, dlaczego się spóźniłaś? - spytała się
nauczycielka.
-
Zaspałam.
-
To dlaczego twój mundurek nie jest w najlepszym stanie? - A. Fakt.
Był trochę umorusany. I moja twarz też...
-
Przewróciłam się jak biegłam. - Burak. Ale jak tu się nie
zburaczyć. W tym momencie zauważyłam, że Kurosaki patrzy mi
prosto w oczy. Jeszcze większy burak.
-
No dobrze. Więc wróćmy do lekcji... - Ale mi serducho waliło. Jak
minęło 5 minut , to jeszcze się nie mogłam uspokoić. Gdy
zabrzmiał dzwonek, lepiej się poczułam.
-
Nakajima-san? - Orihime podeszła do mnie z Arisawą, gdy pakowałam
książki z ławki.
-
Um? Ah, Orihime, Tatsuki, ohayo! - I z powrotem zajęłam się
pakowaniem. Arisawa spytała, czy wszystko w porządku.
-
W jak najlepszym. Czemu pytasz? - Obie spojrzały na mój mundurek. -
Aaa, to? To nic takiego. Zwyczajnie się wywaliłam, i nic więcej.
-
Jo ka taa. - Hime odetchnęła z ulgą.
-
Może pójdziemy na przerwę? - Wymusiłam na sobie uśmiech. - Bo
zostały tylko 4 minuty.
-
Josh! Idziemy! - Krzyknęła jak zwykle Inoue i pobiegła do drzwi.
-
Ehh, Orihime! Zaczekaj na nas! - powiedziała Tatsuki poirytowanym
głosem. - Spotkamy się przy klasie. - rzuciła do mnie, westchnęła
i pobiegła za nią. A ja sobie spokojnie wyszłam. Zaczęłam szukać
łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Niestety zapomniałam gdzie
jest... Jak to oczywiście w moim zwyczaju. Po Hime i Tatsuki ani
śladu. Dobra, spytam się tych plotkujących dziewczyn, stojących
pod... drzwiami łazienki dla dziewcząt. Heh. Weszłam i rozejrzałam
się. Całkiem ładnie. I nawet pachnie. Stanęłam przed lustrem. O
matko... :o Kiedy myślałam, że zajmie mi to oczyszczanie tylko
chwilę, bardzo się myliłam... To naprawdę trzeba mieć farta,
żeby po jednym upadku tak wyglądać. No nic. Wzięłam się do
pracy; Kiedy było już po wszystkim, dziwnym trafem udało mi się
zdążyć przed nauczycielem. Praktycznie weszłam mu przed nosem.
Tyle emocji jednego dnia to ja nie miałam przez 3 dni w mojej dawnej
szkole ._. Co poradzisz; Kiedy nareszcie nastała pora lunchu,
zorientowałam się, że nic nie mam... Pomyślałam, że może
dziewczyny mi coś dadzą i wtedy wyobraziłam sobie danie z fasolki
Inoue. Ciarki przeszły mi po plecach. Na wszelki wypadek tą przerwę
spędzę sama. Szybko wyszłam z klasy i niczym ninja, niezauważona
przez nikogo (przynajmniej mi się tak wydawało..) wyszłam na
szkolne podwórko. Znalazłam sobie ustronne miejsce pod jednym z
trochę bardziej oddalonych drzew. Usiadłam, wyciągnęłam nogi i
zamknęłam oczy. Czeka mnie 15 minut beztroskiego wylegiwania się.
Mmm, jak milutko. Słonko świeci (tylko szkoda, że prosto w
twarz...), słychać z daleka śpiew ptaków... Nosz jak ja zaraz go
trzepnę! Ktoś se stanął akurat przede mną, zasłaniając
przecudnie i cieplutkie słońce. Z wielkim wyrzutem otworzyłam oczy
i spojrzałam na tego zwyrodnialca...
-
I-Ichigo? - przyznaję, że się trochę zdziwiłam. No bo po co on
tu... - Czy stało się coś?
-
Dziewczyny ciebie szukają. Czemu tak szybko wyszłaś z klasy? -
Ledwo widziałam jego wyraz twarzy, bo stał za słońcem. Hm, czy on
mnie śledził? Przecież przez te pięć minut byłam ninją >.<
-
Po prostu chciałam pobyć chwilę sama. - westchnęłam. - Przekaż
im że przyjdę za chwilę. - Poszedł. Jakoś dziwnie mi się
zrobiło...
Myśli
Kurosakiego
Kurde,
a już myślałem, że ją przyłapię, jak przechodzi przez
przejście lub rozmawia z kimś przez jakieś urządzenie. To było
dosyć podejrzane, kiedy wyszła pierwsza z klasy i na dodatek to
była długa przerwa. Więc każdy by skorzystał, żeby się gdzieś
ulotnić. Cóż, teraz jestem prawie pewny, że jest normalną
dziewczyną.
Trochę
jeszcze posiedziałam pod tym drzewem, ale w końcu się podniosłam
i ruszyłam tam, gdzie zwykle siadam z dziewczynami. O, są.
-
Nakajima-san! - zawołała Orihime. Podeszłam do nich i usiadłam
obok Tatsuki.
-
Gomen, że nie poszłam z wami. - Schyliłam lekko głowę.
-
Nic się nie stało. To normalne, że chciałaś zostać trochę
sama. - Uśmiechnęła się Arisawa.
-
Czyli Ichigo wam już przekazał? - Moje policzki stały się chyba
trochę różowe. Wszystkie popatrzyły się po sobie i znowu na
mnie. - O co wam chodzi?
-
Yumiko-san – spytała Michiru. - czy lubisz Kurosakiego? - Hę? Co
to za pytanie?
-
Mhm, chociaż nie za bardzo się dogadujemy...
-
A może lubisz go tak.. bardziej? - Któraś zachichotała. Nagle
cała sytuacja zmieniła się w bardzo krępującą, czego nie znoszę
i na dodatek każda wlepia we mnie swe oczy. Rumieniec coraz bardziej
się powiększa...
-
N-nie! Znaczy, on jest dla mnie tylko jako kolega z klasy,
naprawdę! - Tłumacząc wymachiwałam rękami i robiłam dziwne,
zażenowane miny. Pewnie dlatego ci, którzy przechodzili obok nas
się jeszcze obracali, gdy byli już daleko. Oh! Dzwonek na lekcje!
Jestem uratowana! Dziękuję, dziękuję! - Słyszałyście? Dzwonek!
Pora na ruszyć do klasy, prawda? Przecież nie chcemy się spóźnić. No,
wstawajcie! - Jak ja byłam już jakieś 5 metrów przed nimi, one
dopiero zaczęły się zbierać. Trudno, nie będę na nie czekać.
Weszłam do szkoły i przyszłam pod klasę. Oparłam się o ścianę.
Jakoś nie chciało mi się zasiąść w ławce. Ale trzeba, więc
przeszłam przez klasowe drzwi i usiadłam. Parę osób już tam
było. Chwilę po mnie przyszły dziewczyny, potem Ichigo, Keigo i
Mizuiro, jeszcze kilka osób, aż w końcu nauczycielka. Jak podała
temat i zadania, to straszna mnie wzięła niechęć do wszystkiego.
Nie wiem czemu. Tak po prostu. Może to przez Michiru i jej pytanie.
Eh. Dobra leniu, weź się w garść; Minęła połowa lekcji, a ja
mam naprawdę doooość. Nawet pozytywne myśli nie działają ;_; Z
zamyśleń wyrwał mnie głos Ichigo... Znowu się pyta, czy może
iść do wc. Hime, Sado i Ishida oczywiście też wstali... Pani z
dużą niechęcią im pozwoliła. Wszyscy wybiegli i od tamtego czasu
byłam wgapiona w podwórko szkolne za oknem. No, w końcu są. I
znowu Ichigo w kimonie. Śledziłam ich wzrokiem tak długo, aż
znikli przed bramą szkoły; Nareszcie przerwa. Gdy podczas tamtej
lekcji zwróciłam z powrotem wzrok na zeszyt, wymyśliłam sobie
taki mały plan. Oczywiście na początku myślałam, że
zwariowałam, że to jest głupie i lekkomyślne. No więc:
pomyślałam sobie, że po lekcjach, o jakiejś 17.00 wyjdę sobie na
spacer do miasta i jak znowu spotkam tego potwora, to może także
Ichigo i resztę. No i opowiem im o wszystkim, lecz ja się przecież
nie odważę. Nawet na pewno. Po prostu ucieknę, jak zawsze... Ale
sama już nie wiem... Mam jeszcze parę lekcji i trochę czasu po
szkole, do namysłu nad tym. Więc co będzie, to będzie. A może w
ogóle nie spotkam tego potwora? Byłoby fajnie... Że jak? Już
koniec przerwy? No nie. Kurosaki i reszta już przyszli... Yosh! Czas
zacząć następną lekcję!; Już jest po lekcjach i właśnie
idziemy całą paczką. Nawet jest Ishida ;D Już widać mój dom.
Pożegnałam się z wszystkimi i weszłam do furtki.
<Potowarzyszymy
teraz Marchewce i pozostałym>
Szli
tak ze 2 minuty, aż w końcu Ichigo się odezwał.
-
Nie sądzicie, że Yumiko... jest jakaś inna?
-
Co masz na myśli? - zapytał Uryuu.
-
Chodzi mi choćby o jej reatsu. Jest większe od innych w szkole. Ma
też nienaturalny kolor oczu. I ten jej dzisiejszy szybki wypad z klasy. Ciągle
się nad tym zastanawiam, ale nie zauważyłem, żeby zachowywała
się inaczej niż zwykle, gdy siedzi sama.
-
Może to mieć jakiś związek, Kurosaki, lecz na razie nic nie
róbmy. Niech każdy ją tylko obserwuje.
-
Hai. - powiedziała Orihime. - Dakara, - zatrzymała się. - ja
sądzę, że Nakajima-san to bardzo miła i trochę nieśmiała
dziewczyna. - wszyscy się zatrzymali. - Może po prostu urodziła
się z trochę wyższym reatsu. Ja też je wyczuwam, i faktycznie
jest inne. Ale może jej prababcia była shinigami, lub pradziadek,
lub ktoś inny z rodziny. Tego nikt nie wie. Pewnie ona sama też
nie.
-
Orihime-san, przecież wiesz, że możesz się mylić. Dlatego
najlepszym wyjściem będzie ją obserwować. Nie mówię tutaj o
śledzeniu krok w krok. Najlepiej, gdyby nie zostawała sama.
-
Chodźcie do Sklepu Urahary-san. - rzucił Ichigo. I tam się właśnie
udali.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz